Cały turnus w dniach 10-23 sierpnia 2008 roku, którego kierowniczką była Pani Barbara Szyposzyńska był bardzo udany z tego powodu, że wszyscy, którzy na niego przyjeżdżają są sobie znajomi i bliscy. Tworzymy jedną wielką rodzinę piekoszowską. Większość ludzi, przyjeżdża o tej samej porze, co powoduje, że od początku turnusu jest cudowna atmosfera. Witamy się wszyscy jak starzy znajomi.
Cały czas na turnusie mamy zajęcia takie jak: zabawy, spacery, pogodne wieczorki, ognisko, wycieczki, katechezy. Nie wspomnę oczywiście o rehabilitacji, którą zapewniają nam fachowcy rehabilitanci. Jednak mnie najbardziej podobało mi się ognisko. Ja tam byłam czarodziejem i miałam pięknie umalowaną twarz różnokolorowymi farbami. Przed ogniskiem spodobał mi sam obrzęd malowania mojej twarzy. Jako artystka malarka występowała tu Marysia Szyposzyńska, która z powierzonego zadania wywiązała się celująco. Czułam się wtedy bardzo dowartościowana i potrzebna, zwłaszcza wtedy, kiedy diakon Krzysztof Wróbel podchodził do mnie z mikrofonem, a ja wtedy mówiłam do tego mikrofonu: „abrakadabra będzie makabra”. Następnie sobie potańczyłam z nim dookoła ogniska. Potem pięknie zaśpiewałam całą piosenkę zespołu Budka Suflera pod tytułem „Jolka, Jolka „. Śpiewałam ją dla księdza Tomasza Kałuskiego. Piosenka bardzo Mu się spodobała, a dla mnie było to ogromnym szczęściem, ponieważ ja bardzo lubię sprawiać komuś radość swoją osobą.
Nazywam się Magdalena Goszczyńska, mam 34 lata i do Piekoszowa przyjeżdżam co roku od co najmniej 10 lat.